Rosła od 2004 roku, bo wtedy, 15 maja, położono kamień węgielny we wsi, w której bardzo prawdopodobne, że cerkiew niegdyś była, bo skąd tu nazwy – Cerkwisko i Mohilnik.
W zarysie historycznym siemiatyckiej parafii śww. App. Piotra i Pawła - spisie duchowieństwa - znajdujemy wzmiankę datowaną pod rokiem 1654, iż nabożeństwa odprawiał ks. Słochowski. Prawdopodobną jest wersja, że cerkiew w Słochach podzieliła tragiczny los Podlasia i przestała istnieć w czasie wojny ze Szwedami (Potop Szwedzki 1655-1660). Jadąc do wsi Słochy Annopolskie od strony Siemiatycz przy samej szosie z prawej strony na wzgórzu w odległości ok. 200 m znajduje się dość wysoki kurhan zwany do dnia dzisiejszego przez miejscowych „Cerkwisko". To tu ludowe podanie umiejscawia istnienie cerkwi. Bez wątpienia pozostałością tego okresu było tu posiadanie przez Parafię śww. App. Piotra i Pawła w Siemiatyczach około 2 ha łąki, która niestety w 1951 roku została parafii odebrana na mocy prawa tzw. „martwej ręki".
Pozostałością w dziedzinie kultury jest istnienie we wsi chóru cerkiewnego, który między innymi podtrzymuje zanikającą gdzie indziej tradycję kolędowania po domach w okresie świąt Bożego Narodzenia. W okresie Wielkiego Postu członkowie chóru oraz Bractwa Wzajemnej Pomocy wykonują piękne pisanki wg podlaskich wzorów, ozdobne palemki przed niedzielą Palmową jak też pocztówki świąteczne. Zajmują się również pielęgnowaniem folkloru świeckiego. Niestety, jak dotychczas, nie posiadają konkretnego lokum, gdzie mogliby rozwijać na skalę możliwości i potrzeb swoją działalność.
W nowobudowanej świątyni na 3-ej kondygnacji wieży jest zaprojektowane i „ w surowym stanie" wybudowane specjalne pomieszczenie na tego typu działalność. W przyszłości jest planowana budowa budynku parafialnego, który w założeniu będzie spełniać przede wszystkim rolę centrum kulturowego miejscowości.
Na odnotowanie zasługuje również inny, nie mało ważny fakt historyczny. W czwartym dniu niemiecko-sowieckiej wojny 25 czerwca 1941 r. w godzinach porannych szosą przez wieś w kierunku Siemiatycz, do utworzonego w Białowieży sztabu armii niemieckiej jechała kolumna samochodów z generałem Guderianem. Kolumna została ostrzelana przez krasnoarmiejców, którzy kwaterowali w jednym z licznie występujących bunkrów obronnych. W czasie potyczki kierowca w randze majora został zabity na miejscu zaś śmiertelnie zraniony generał zmarł od upływu krwi nieznacznie oddaliwszy się od miejsca akcji. Na reakcję ze strony okupanta długo nie trzeba było czekać. Pod wieczór tego samego dnia została zastosowana zbiorowa odpowiedzialność. Wieś została otoczona przez niemieckich żołnierzy szczelnym kordonem i podpalona. W łapance schwytano 74 mieszkańców wsi oraz kilka osób przypadkowo tu przebywających i wszystkich rozstrzelano.